wtorek, 20 października 2015

Dziecięca radość

Wokół zima
Za oknem mróz
Przyszła mama
Roztopiła dziecięcy ból

Świat się śmieje
Ja razem z nim
Teraz wiem,
Ze mam szczęśliwe dni.

Tata z mamą mówią mi
Nie płacz jak dorośniesz
Każde dziecko wie
Ze kochać cię będą
Aż do końca swoich dni.

Radość w sercu
Radość w duszy,
że ja dzieckiem jest
Teraz wiem, że mama z tatą
Pragną szczęścia mojego.

Nieraz pragnę
Nieraz chcę,
Lecz nie śpieszno mi
Jam nie głupi (a)
Teraz wiem
Ze rodzice kochają mnie
Aż do końca swoich dni.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.23


czwartek, 15 października 2015

Ale na miły Bóg

Z myję te naczynia
Nie proś mnie więcej

Ja wiem kochasz
Ślubowałeś więc kochasz
Ale na miły Bóg
Daj coś z siebie

A cóż ja ci mogę dać
Cały czas udowadniam
Ze cię kocham
Więc obudź się
Czego ty żądasz ode mnie
Posprzątam, wytrę kurze

Ja wiem że mnie kochasz
Ale na miły Bóg
Daj coś z siebie

Przecież wiesz
Jak cię kocham
Żyć nie potrafię
Bez ciebie

Ale na miły Bóg
Daj coś z siebie

Wybacz ja nie potrafię
Kocham cię,
Ale na miły Bóg
Daj coś z siebie.

Ja potrafię kochać
Wiem co to jest miłość
Kocham cię od serca
Pragnę z tobą żyć
Lecz wybacz
Jak cię kocham
To tylko wie ten
Który mnie połączył z tobą.
Dla dobra nas obydwóch
I wzrastaniu w miłości
Do naszych dzieci i innych.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.15


sobota, 10 października 2015

Idę przed siebie

Idę przed siebie
Nie patrząc na nic
Sam nie wiem
Dokąd idę.

Przystanąć chciałbym
Odpocząć i przemyśleć,
Lecz idę przed siebie
Sam nie wiem
Dokąd idę.

Patrzę przed siebie
Końca drogi nie widzę,
Lecz idę przed siebie
Sam nie wiem
Dokąd idę.

Pot się ze mnie leje,
Lecz idę przed siebie
Sam nie wiem
Dokąd idę.

Padłem i leżę
Nade mną niebo
A ja czuję ziemie,
Lecz już nie mogę
Iść przed siebie.

Lecz kiedy oczy otworzyłem
Zobaczyłem siebie
W odbiciu źrenic
Tego kto mi podał rękę.

Chciałem krzyknąć, powiedzieć,
Ze idę przed siebie
Sam nie wiedząc
Dokąd idę

I wtedy stał się cud
Ujrzałem drogowskaz
I poszedłem przed siebie
Już w wyznaczonym kierunku.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.10.

niedziela, 4 października 2015

Wojna Kabaretów

Wojna Kabaretów

Występują Kabaret Zwiększonego Ryzyka
Dokucza im Kabaret Moralnego Niepokoju na widowi będąc

KZR- Idzie dziewica polną drogą gdy nagle przystanęła mówiąc Oj jaka zmęczona poszukam kija.
KMN- Lepiej usiądź sobie i odpocznij na czerwonym muchomorze.
KZR- Cicho tam jakiś duch podpowiada co ma zrobić nasza dziewica. Znalazłam sobie mocnego kija teraz nie będą mnie bolały kości i dojdę do tej chatki nad laskiem do Babci.
KMN- Babciu, babciu nie ukrywaj swoich wad przecież każdy wie, że ich kilka masz.
KZR- Napotkałam wilka szarego kto mi poda pomocną dłoń gdy będzie chciał mnie zjeść
KMN- Tyś dziewica nie bój się wilka on impotent od urodzenia.
KZR- Wilku, wilku mój drogi mam w koszyku trzy żeberka więc ci dam w podzięce za to, że mnie nie zjesz.
KMN- Skąd my to znamy obiecała trzy żeberka tak jak obiecał polityk tylko były same kości bo mięso sprzedała konwojentowi.
KZR- Wilk miał dobre serce żeberka zjadł i pyta się grzecznie dokąd idziesz dziewico kochana. Jam chuda i prosta dziewczyna idę do Babci bo jest chora na reumatyzm.
KMN- Wilku wilku nie daj się każda kobieta narzeka gdy musi coś dać, a nic zamian nie ma co mogłaby dać abyś był zadowolony i zaspokojony.
KZR- Wilk myśli jam nie chory pójdę za dziewicą incognito i chociaż były same kości to przecież każdy wita gości tym co ma najlepszego i znikł. Dziewica szczęśliwa że znikł z oczu wilk i tak się tym cieszyła, że biegnąc przed siebie potknęła się o myśliwego, który szukał wilka.
KMN- Porzuciła wilka bo był brzydki i chory lecz biegnąc szukała jak znaleźć frajera, który byłby jej pomocny w uszczęśliwieniu siebie i zadał cios wilkowi tak aby nie był jej konkurentem.
KZR- Jakże m ci rada myśliwcze że m cię spotkała to co obiecałam wilkowi teraz rad bym ci dała.
KMN- Obiecanki cacanki, a głupiemu radość najpierw zażąda wili później samochodu a na koniec kontrataku aby dalej być panną.
Fragment wojny Kabaretów
(Kabaret Moralnego Ryzyka musi improwizować)
Autor projektu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.05

Byłaś tym kim chciałem abyś była

Kiś winogron dałaś mi
Słodkie jak usta twe
Sok wypełniał pragnienie me,
Byłaś tym kim chciałem abyś była.

Spełniłaś me marzenia
Jak gołąb, który przyleciał
Do domu ojczystego
Przez ocean pełnych niebezpieczeństw.

Nie pora żegnać się
Gdy serce bije w rytm
Melodii którą śpiewa
Cygan pod oknem mym.

Słuchać warto choć za grosz
Gdy płynie melodia
O miłości tej którą pragną
Ci co kochają się

A gdy już cisza nastanie
Uliczny hałas zamilknie
Usiądziemy przy stole
Zapalimy świece by było romantycznie.

Wzrok spojrzy na mnie twój
Ja odwdzięczę się ci
Tą czarą słodkiego wina
By nadać sens wieczornej miłości.

Ujrzymy wtedy księżyc w pełni
On nada blask naszym oczom
I będziemy wypełnieni miłością
Dwóch kochających się serc.

Słowik zbudzi nas z rana
Tą melodią bez słów
W niej siła wzrastania
By kochać bez słów.

Tak życie uplotło nam wianek
Ze kwiatki padały do stóp
A ksiądz zawiązał naszą miłość
Do kresu naszych dni.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.05

piątek, 2 października 2015

Jak Anioł

Jak Anioł

Ta twarz taka młoda i rysy Anioła                           Ta twarz taka młoda i rysy anioła
Jednak jakby zagubiona                                          Jednak jakby zagubiony,
A może zamyślona nad losem                                  A może zamyślony nad losem
Tego świata, który pragnie ocalić                            Tego świata, który pragnie ocalić
Od demonów i zniszczenia świata.                        Od demonów, które są nad jego głową.

Nie szukał pomocy, lecz walczył                             Nie szuka pomocy lecz walczy
Ciskając gromy w ten świat,                                   Ciskając gromy w ten świat,
Który widział w twarzach ludzkich                          Który widzi w twarzach ludzkich
I ciągle wołał nie jestem chory.                                I ciągle wołając nie jestem chory.
Zrozumcie mnie ja wywyższony.

A ludzie mówią On zwariował                                 Jednak Bóg widzi i rękę podaje
Myśli jak Bóg, gdy kościół jest jego                        Mówiąc zaufaj w tych co kochasz
Bez wiernych i wierzących                                      Mimo tego, że słyszysz głosy
Ufających w Boga swego.                                      Abyś nie był zraniony gdy
                                                                        Ktoś powie, że jedną tylko wybrałeś drogę.
Taką cenę zapłacił
Za ratowanie świata swego.
                                                                          Tak, śmiechu warte, gdy demon pokonany,
Jednak Bóg widział i rękę podał                          A świat biegnie swym torem
Mówiąc zaufaj w tych co kochasz                       Wcale nie biorąc do serca mą walkę
Mimo tego, że słyszysz głosy                                Jaką toczyłem gdy byłem bez wsparcia,
Abyś nie był zraniony                                           Ludzi którzy mówili Ja to nie znaczy
Gdy ktoś powie, że jedną wybrałeś drogę.           Myśleć jak Bóg gdy kościół Twój był
Drogę walki przeciw planom demona.                  Bez wiernych i miłosiernych ufających
                                                                           Tylko w pokoleniowy boski cud.

Teraz to śmiechu warte ,                                                  Kraków 2007.VII.26
A świat biegnie swym torem                                            Autor Jacek Marek Krawczyk
Wcale nie biorąc do serca twą walkę
Jaką toczyłeś z demonem.

Poprawiony 2015.10.03
Kraków 2015.10.03
Autor Jacek Marek Krawczyk

Lecz jest różnica

To nic przychodzisz, odchodzisz
Jak pory roku, bez czułości
Mówiąc tak ma być
Taki jest rytm biologiczny świata.

Czasami zamieć, ulewa i skwar
To nic przeżyjemy póki młodzi
Tak ma być, a co dalej
Gdy siwizna pokaże, że my starzy.

No tak powiedział eremita
Każdy mądry gdy doznał
Lecz jest różnica
Między tym kim jesteś,
A kim chciałaś zostać.

Jednak pory roku
Zaznaczone na kalendarzu
Nic nie mówią
Rzeczywistość jest inna
To trzeba przeżyć
Kiedy dziecko pyta.

To nic przychodzisz, odchodzisz
Jak pory roku, bez czułości
Już wiem nie parzy cię pokrzywa
Już wiem nic cię nie zaskoczy
Lecz wybacz!

Czasami się zdarza, że warto
Tak od serca
Przywiązać się do człowieka
Tak jak pory roku
Które odczuwasz
Gdy jesteś blisko tego co zwą
Wiarą i nadzieją bycia wtopiony w teraźniejszość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.02


czwartek, 1 października 2015

Przypomieć warto

Wolność daje moc

Los mój, lecz nie los
Jak, kiedy jeszcze spałem.
Sen, nic samo życie
Jak, kiedy dzień
Mimo to noc.

Księżyc błyszczy.
Słońce świeci.
Lecz mówię sobie
Obudź się
Gdy trzeba żyć.

I nic! jedno imię ma doba
Choć i Noc i Dzień
Zawsze myślę
Jak przeżyć codzienność
Kiedy rytm wybija serce.

I chociaż nuty wypisał los
Ja żyję w rytm melodii
I tej w rytm serca
I tej w rytm pulsu innych
Gdy słucham starej melodii.

Więc czasami zagram
Chociaż los nie wiadomą jest
Mimo, że przecież jest los
Który wróżbą moją jest
Jednak ja żyję tak jak wolny człowiek.

  Kraków 2011.I.1
Autor Jacek Marek Krawczyk

.