wtorek, 7 lipca 2015

Zlecenie

Czternaście dni muszę czekać
Niewiele zostało mi czasu
Czas nagli, jeżeli udowodnię,
Ale to rola poety, nie moja.

Ruszyłem szybkim krokiem
W kierunku ul. Wielopole
Do redakcji dziennika,
By napisać krótki artykuł
O zabawie nastolatków
W liceum urządzonej
Z okazji dnia wagarowicza.

Wszedłem do biura mojego
I o mało serce by mi stanęło
Gdy za moim biurkiem
Siedział Dyrektor Dziennika

Zbladłem ponieważ już po postawie Dyrektora
Wiedziałem, że będą kłopoty
Przyszedł pan wreszcie
Długo na pana czekałem
Brak mi słów,
Lecz podpisze pan zwolnienie
I będzie pan przychodził
Kiedy się panu spodoba,
Ale nie do biura, a do domu

Niech to szlak trafi pomyślałem
Jeszcze chciałem powiedzieć,
Aby mi dał jeszcze jedną szansę,
Ale przemilczałem wzburzenie i pokorę
I podpisałem, że zostałem zwolniony
Na moją prośbę za porozumieniem stron

Do widzenia panie Chlebowski
I myślę, że nie wyda pan tej książki
Którą wszyscy się interesują
Po za mną i moimi przyjaciółmi

Pan chyba żartuje!
Właśnie korygują ją
I myślę, że za dwa tygodnie
Podpiszę zgodę do druku.

Ja już pana nie będę prosił,
Jednak wiem, że jest pan zainteresowany
Naszym Bogiem Merkurym,
Który stoi i będzie stał
Tam gdzie stoi

Nie rozumiem o co chodzi!?
Pan zrozumie gdy poczuje pan
Ten zapach pieniędzy,
Który jest tym bardziej mocniejszy
Gdy ich się ma coraz więcej

To wszystko co pan ma mi do powiedzenia
Tak
Pozwoli pan, że wezmę swoje rzeczy
I już się wynoszę
Niech pan nie zapomni na stróżówce
Oddać czip identyfikacyjny
Niech się pan nie denerwuję
Oddam.
Powodzenia i wyszedł z biura

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.07.07
Fragment utworu