środa, 25 listopada 2015

Zgodne małżeństwo

Gdy wstała moja druga połowa
Wstałem razem z nią
Ja zaśpiewałem zwrotkę
Jak dobrze wstać skoro świt
A ona krzyknęła obudź się
I gromkim głosem zaśpiewała
Kiedy ranne wstają zorze.

Jeszcze oczów nie otwarłem
Już wybuchnął między nami spór
Ona myślała o Niebie
A ja o trudzie tu na Ziemi.

Proszę grzecznie uspokój się
Czas zawinąć rękawy
I iść do pracy
Zarobić na chleb

Jak nie wrzaśnie
Jak nie krzyknie
Ty bezbożniku
Chcesz jak Adam
Żyć na ziemi
Aby zaspokoić swoją chuć.

Ja jej na to mówię słodko
Wiarą nie przybędzie ci
Ani kasy ani chleba
Tylko wieczny krzyż.

I tak od słowa do słowa
Razem doszliśmy do zgody
Jedno dba o więź z Bogiem
Drugie dba o chleb
A w niedzielę idziemy razem do kościoła
By związek nasz nie rozpad się.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.25