środa, 8 sierpnia 2012

Nadzieja

Nadzieja

Młodość o niej wspominam
Choć biel zasłania me oczy
Widzę za sobą, lecz nic prze demną
Tak myśl szuka by ukoić
Cierpienie, które wymusza choroba.

Nadzieja mą ostoią przy Tobie
Tak żal zostawić dorobek
Choć nie ja jedna zostawiam za sobą
To co dało życie przez miłość,
Która dała coś więcej
Zostawiając tu na ziemi pamięć po mnie.

Ból i cierpienie wyraża myśl,
Że Ty pozwolisz poznać
To co nie dane nam było
Gdy szukałam sens w modlitwie
Jak pogodzić Twój ból,
Który wyznaczył drogi kres
Przejścia w inne życie.

Teraz jestem spokojna jak jezioro
Otoczona górami, by nie zakłócić spokoju
Wód, które dały życie
Pulsując jak serce
Nadając ruch w górę i w dół
Tak tu na ziemi będąc,
By wznieś się ku górze
Odwieczny cykl życia i śmierci.

Jeszcze łza spływa po policzkach
Jeszcze lęk wzmacnia się
Jeszcze jedno słowo na pożegnanie
I już pragnę ugasić
Ten żar wypalający bliznę,
Który tylko może ugasić
On, który wiedział
Że umierając jeszcze jest nadzieja
Nie tu, ale w jego królewstwie.

Kraków 2012.VII.29
Autor Jacek Marek Krawczyk
Wiersz poświęcam dla Hani Ł.., która choruje na nowotwór złosiliwy.