Wyszedłem z lokalu Feniks
Udając się wprost na przystanek
Jednak zrezygnowałem z autobusu
Machnąłem ręką i pojechałem
taksówką
Proszę mnie zawieść na planty
Pod Barbakan muszę zobaczyć
Czy jeszcze czeka na mnie
Mój syn umiłowany.
Trzasnąłem drzwi taksówki
I szybkim krokiem poszedłem
Pod pomnik Merkury,
By spotkać się z moim synem
Patrzę na zegarek godzina 13.13
Już go nie będzie
Spóźniłem się o 13 minut
Gdy nagle spostrzegłem poetę,
Który robił zdjęcie Merkuremu
I znowu się spotkaliśmy
Pan mnie śledził, zapytał
Chciałem przemilczeć spotkanie
Lecz powiedziałem prawdę.
No tak pan wie i ja wiem,
Ze Merkury to lustro pana syna,
Nie rozumiem odpowiedziałem
On tylko spojrzał na mnie i wręczył
mi fotografię
Pan robił to zdjęcie teraz
Skądże znowu
Ja je zawsze noszę przy sobie
Bo jest to mój talizman
Spojrzałem na zdjęcie i zrozumiałem,
Ze poeta jest jak śledczy
Choć brak mu psów
To jednak potrafi przewidzieć
Gdy jest pod natchnienie
To co ja nie wiem
Do widzenia panu i czekam na pana
Za dwa tygodnie w lokalu Feniks
Mam na dzieje, że przyniesie pan
Ze sobą wiersz o moim poecie
Do widzenia i proszę zachować zdjęcie
Niech pan pamięta to Merkury
Bóg najpiękniejszy w tym mieście.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.07.06
Fragment utworu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz