piątek, 3 czerwca 2011

Zofia i ksiądz XIV

Dziś Loreta ukończyła 40 lat. Nie chwaląc się przyjaciółka mojej Zofii. Przyszła i mówi Zofio pomóż ponieważ jestem taka zagubiona, że sama nie wiem co robić... Jacku pozwól... Ja..!, a cóż ja mogę poradzić tu trzeba cudu... Loreto czy ty wierzysz w Boga..? Może, może nie zaprzeczam i nie twierdzę... Loreto mówisz jak filozof... No przecież mówiłeś mi, że nic co ludzkie nie jest mi obce... E tam to tak mówił mi przy spowiedzi ksiądz... Ty kpisz zemnie ja mam iść do spowiedzi.... Wiesz zgłębiłaś filozofie pewno logiczną mówiąc mi dwuznacznie może, może i sam w rezultacie nie wiem czy ty jesteś tu gdzie jesteś czy też tobą rządzi opatrzność jak chorągiewką na wietrze...  Przecież jestem świadoma..! Normalnie funkcjonuję jak każdy człowiek... Tak, tak kali dać kali pić... No tego to już za dużo wmawiasz mi, że ja nie mam swojej tożsamości.... Może, może jesteś człowiekiem o małej wierze w samą siebie i właściwie to masz dwa bieguny, które odpychają się od siebie i może, może oczekujesz  ode mnie, że ja Ci powiem którą drogę wybrać... Przecież po to przyszłam, żeby się poradzić WAS...  Loreto wybacz, ale jak My mamy Ci pomóc jak Ty może, może nie zaprzeczasz i nie twierdzisz.... Łącząc wszystko w jedną całość i....  Ja się nie będę z wami kłóciła, ale powiedz gdzie Twój przyjaciel ksiądz to może On powie mi jaką drogą mam pójść... Brawo Loreto i.., zadzwonił dzwonek i wszedł On czyli ksiądz... Zofia krzyczy ratuj duszyczkę zbłąkaną.., ja puszczam Oko mówiąc zaproponuj jej spowiedź.., a On spojrzał i mówi...  Witam panią ... Loreta mi na imię... Ja szybko na bok biorę księdza i tłumaczę jej po co przyszła do nas Loreta.., a On mówi nie po to zgłębiam "Zofię", żeby nie poradzić sobie z tym problemem....   Wyprosił nas z pokoju.., oczywiście wyszliśmy i Zofia puszcza do mnie oko i już Ona zagląda przez dziurkę od klucza a ja słucham przez szklankę...  No tak Loreto ja co prawda jestem księdzem, ale Bóg Ci wybaczy jeżeli pomyślisz o tym, że jest miłosierny.. To znaczy, że miłuje mnie..? Nie córko to znaczy, że potrafi zrozumieć twoje postępowanie i.., i co!? Nie może, może.., ale trzeba wierzyć naprawdę i mieć jedną drogę czyli wiarę i postępować zgodnie z nią jak nas nauczał nasz Jezus Chrystus.... Ale.., ale ja.... Pamiętaj co znaczy miłosierdzie i módl się.., Od tego momentu masz jeden cel...To nie.., liczyć na to, że Bóg jest miłosierny.., ale pochylić czoło i mówić moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina... Dziękuje księdzu teraz wiem jak zgrzeszyłam.. i stał się cud zrozumiała swoje życie jak jedno pasmo sodomy i gomory.... Zapukałem i wszedłem z Zofią.., a ksiądz uśmiechnięty od ucha do ucha mówi No i stał się cud uwierzyła.., a ja się pytam w co? W Boga w Boga pewno tego miłosiernego.... Nie w Tego, lecz w Tego, który prostuje drogi gdy wie się kiedy się zgrzeszy i kiedy błądzi.... Autor Jacek Marek Krawczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz