piątek, 29 kwietnia 2011

Szkic

Kraków 2007.IV.25
I inna jest ta miłość gdy nie znasz siebie...



Kiedy wspominam ten pierwszy raz kiedy dotarło do mnie, że jestem mężczyzną, który nie tylko ma, ale może i być ojcem tego wspólnego dziecka, które pocznie jego wybranka zrozumiałem, że nadszedł czas na decyzję...
Decyzja dotycząca mojego libido, które muszę ukierunkować na tą osobę, którą pokocham w moim sercu. Jednak jak i gdzie?, kiedy Dusza pragnie, a organizm wymaga abym się... No właśnie i tu dotarło do mnie, że zaczął się dramat spowodowany przez hormony oczywiście moje, a nie tej, której szukam.
Wszystko było ładne i „śmieszne” i jakby wysublimowane do pierwszego mojego spotkania z tą, której jeszcze nie miałem, a już ją sobie wyobrażałem w swoim umyśle. Jednak myśl moja wieczorem, a ta koleżeńska przyjaźń doprowadziła do tego, że bardziej lubiałę przebywać z moimi kolegami niż z wybranką, której jeszcze nie miałem, ale już ją widziałem w snach...
Sny.., moje przekleństwo przez zawierzenie Bogu, który wymaga ode mnie czystości serca. Czystość, ale Duszy mojej oczywiście, ale czy można Duszę oddzielić od ciała- myśl oplątała mnie w moje sidła niczym pająk muchę...
Teraz spowiedź ratuje mnie przed dualizmem mojego ja, ale czystość jest, a ciało wymaga i pręży się niczym lew do lwicy. Zacząłem jak moi koledzy poprostu wymyślać słownie o tej, którą miałem w swojej głowie dziewczynę i co z nią robiłem sublimując, aż do granic, żeby nie wypaś na macza, który pragnie i dostaje każdą bez grosza przy sobie...
Chłopak to jednak nie dziewczyna i może.., ale cóż takie życie przecież nie będę mnichem i mogę sobie pofolgować w tej rozkoszy, która daje mi odprężenie przed snem. Teraz to już nawet mój spowiednik łapie się za głowę i wysyła mnie na drogę krzyżową mówiąc, że ten kto na wojnie.., to był wielkim tchórzem. Więc myślę sobie co mam robić być lwem i wyruszyć na podbój lwicy, czy też spocząć na tym Onanie, którego Bóg przeklął za marnowanie swojego nasienia...
Bóg wymaga, ksiądz wymaga, matka wymaga, a ja sam z moimi problemem. Chyba oszaleję myślę sobie. Wszyscy wołają żyj w czystości, a ja przecież myję ręce przed każdym posiłkiem więc skąd te uwagi? Teraz to już nie wytrzymałem i myślę sobie porozmawiam o tym z Jackiem moim najlepszym kolegą. Poszedłem niby to z problemem matematycznym i mówię wprost „Słuchaj Jacek jak ty wytrzymujesz bez dziewczyny?” On spojrzał na mnie z góry i mówi „Coś ty się z chorągiewki urwał i fruwasz z wiatrem jak wiatr zawieje!.” Ano nie, mam swoje sposoby, ale wszyscy wołają żyj w czystości. On usiadłwszy na wersalce spojrzał na mnie z dołu i mówi „Jak tak dalej będzie to będę miał kolegę biskupa.” No wiesz ja grzeszę, ale spowiedź itd. „Więc o co ci chodzi przecież każdy ma potrzeby, a jak z tym sobie poradzisz to już twoja sprawa, a nie twoich bliskich.” Więc co mam robić? „Kurwa Ty jesteś nie normalny! Mówisz jakby Wielki Brat cię obserwował i napuszał raz demona a raz anioła.” No nie, ale wszyscy mówią żyj w czystości i miej honor bacząc na rodzinę. „Słuchaj poradzę tobie, Ty się lepiej zastanów czy znasz siebie i swoje ciało, a potem czy ty jesteś świadomy swojego ja, które mówi co mam robić gdy jesteś w ukropie kąpiąc się pod prysznicem.” No, właśnie reguluję kurki, abym mógł dopasować wodę jaka mi odpowiada, aby móc się wykąpać i znowu być czysty... „No właśnie koleś zaczynasz kumać więc kumaj i nie zawracaj mi głowy swoim problemem seksualnym.”
Teraz ja spoglądam na swoje dziecko i myślę czysty czy też brudny i od czasu mówię czas do kąpieli, aby zmyć brudy...
Jacek Krawczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz